Quantcast
Channel: Słowem Malowane
Viewing all 1264 articles
Browse latest View live

Francis Duncan, Morderstwo na święta.

$
0
0
Francis Duncan to pseudonim Williama Waltera Franka Underhilla (1914-1988) mieszkającego prawie przez całe życie w Bristolu. Bardzo wcześnie zaczął publikować artykuły do gazet i czasopism. Jego pierwsza powieść kryminalna została opublikowana w 1936 r. W 1938 r. poślubił Sylvię Henly. Służył w Korpusie Medycznym Armii Królewskiej podczas II Wojny Światowej, lądując we Francji wkrótce po D-Day. Po wojnie pracował jako nauczyciel. Jego córka, Kathryn, urodziła się w 1943 r., a syn, Derek, w 1949 r. Przez większość tego czasu kontynuował pisanie kryminałów z "czystej wewnętrznej konieczności", ale także aby uzupełnić skromny dochód. Lubił podróże zagraniczne, szczególnie do Francji, a na emeryturze zaczął grać w golfa. Zmarł na atak serca krótko po świętowaniu pięćdziesiątej rocznicy ślubu.


Morderstwo na święta po raz pierwszy opublikowano w 1949 r. Sześćdziesięcioletni detektyw Mordecai Tremaine z niewielkim zapałem przybywa na zaproszenie Benedicta Grame’a do wiejskiej posiadłości Sherbroome, aby wraz z innymi zaproszonymi gośćmi spędzić tam święta Bożego Narodzenia. Od początku zaintrygowany jest przyczynami tkwiącymi w wystosowanym zaproszeniu, jak i poznanymi biesiadnikami wywodzącymi się głównie ze sfery wyższej. Wśród gości wyczuwalne jest bowiem pewnego rodzaju napięcie. Gdy dochodzi do zbrodni, Mordecai Tremaine staje przed kolejnym detektywistycznym wyzwaniem znalezienia winnego. W domu pełnym gości, wszyscy zachowują się dziwnie, posiadają wyraźne bądź ukryte motywy. Mamy między innymi: chciwość, szantaż, malwersacje, próbę udaremnienia miłości.

Klimat starej posiadłości, minionych czasów, zimy na niedostępnej angielskiej prowincji i Bożego Narodzenia został w powieści przywołany z niesamowitą mocą. To klasyczna brytyjska kryminalna zagadka do rozwiązania. W dodatku wszystko dzieje się w jednej posiadłości i dotyczy zamkniętego kręgu osób. Przeszłość bohaterów intryguje i do końca nie można być pewnym, kto tak naprawdę jest mordercą. Tremaine jest miłym, romantycznym i życzliwym starszym panem. Posiada naturalny spryt i znakomicie wyciąga wnioski z obserwacji, tego co dzieje się wokół niego. Charakterystyka gości jest także dobrze zarysowana Duncana począwszy od wzruszającej relacji młodych kochanków Denysa i Rogera, poprzez zrzędliwego naukowca Lorringa, naturalną żarłoczność pana dworu Benedicta Grame'a i po kontrastujące postacie myszowatej Charlotte (siostra Benedicta) czy kusicielki Lucii Tristam.

W gęstej atmosferze wiejskiej posiadłości można poczuć prawdziwe święta Bożego Narodzenia, z ciepłem ognia, luksusowym otoczeniem i padającym łagodnie śniegiem na zewnątrz. Należy przyznać, że Francis Duncan utrzymuje czytelnika w niepewności. Idealna książka na świąteczny zimowy wieczór.



Francis Duncan, Morderstwo na święta, wydawnictwo Zysk i S-ka, wydanie 2018, tytuł oryg.: Murder for Christmas, tłumaczenie: Tomasz Bieroń, seria: Mordecai Tremaine #2 (w Polsce jako 1), okładka miękka ze skrzydełkami, stron 312.


seria: Mordecai Tremaine
1. Murder has a Motive
2. Murder for Christmas – Morderstwo na Święta (2018)
3. So Pretty a Problem
4. In at the Death
5. Behold a Fair Woman

Niedziela z obrazem.

$
0
0

Wigilia na Syberii, 1892
Jacek Malczewski (1854–1929)
Dar Eustachego Jaxy-Chronowskiego, 1916
Olej na płótnie
Wymiary: 81 x 126 cm
Muzeum Narodowe w Krakowie





Na obrazie widzimy wieczór wigilijny Polaków na obczyźnie, w niewoli. To ośmiu mężczyzn, którzy zostali zgromadzeni wokół stołu okrytym białym obrusem, spod którego wystaje sianko. Z tyłu widać samowar, z którego paruje woda. Na każdej twarzy widoczne jest zmęczenie, smutek, zamyślenie. Daleko od rodziny, daleko od polskich ziem. Malarz uchwycił ów wyraz zadumy, tęsknoty i milczenia wśród zesłańców. Człowiek po prawej zasłania się talerzem, przymykając oczy, jakby w geście ucieczki od rzeczywistości. Obok niego siedzi mężczyzna którego twarz zasłaniają złożone dłonie. Na wprost niego siedzi mężczyzna, który jedynie pozornie wydaje się być pochłonięty zabawą z ogniem świecy. Zupełnie wyobcowany jest człowiek siedzący pod oknem. Mężczyzna na pierwszym planie po lewej, patrzy gdzieś w przestrzeń. O czym myślą? Wracają wspomnieniami do bliskich? O tym co utracili i czego być może już nie zobaczą?

Widać tu ludzką rozpacz, samotność, ból i cierpienie. Malczewski przywołuje bowiem na obrazie najbardziej rodzinne polskie święto. Brak tu jednak bliskości, istnieje wyczuwalna przez odbiorcę samotność i rozpacz. Stół jest skromny: talerze puste, pośrodku pajda czarnego chleba ...

W obrazie dominują brązy i szarości, podkreślające atmosferę. Zauważalne jest jednak zimne światło padające z okna i dla równowagi ciepłe bijące od świecy.


Wigilia na Syberii stała się inspiracją dla Jacka Kaczmarskiego (1957−2004), który w 1980 r. napisał on wiersz pod tym samym tytułem. Fragm.:

Zasyczał w zimnej ciszy samowar
Ukrop nalewam w szklanki
Przy wigilijnym stole bez słowa
Świętują polscy zesłańcy
Na ścianach mroźny osad wilgoci
Obrus podszyty słomą
Płomieniem ciemnym świeca się kopci
Słowem - wszystko jak w domu.
(…)
Nie będzie tylko gwiazdy na niebie
Grzybów w świątecznym barszczu
Jest nóż z żelaza przy czarnym chlebie
Cukier dzielony na kartce
Talerz podstawiam by nie uronić
Tego czym życie się słodzi
Inny w talerzu pustym twarz schronił.
(…)
Nie, nie jesteśmy biedni i smutni
Chustka przy twarzy to katar
Nie będzie klusek z makiem i kutii
Będzie chleb i herbata
Siedzę i sam się w sobie nie mieszczę
Patrząc na swoje życie
Jesteśmy razem - czegóż chcieć jeszcze
Jutro przyjdzie Zbawiciel.
(…)
Byleby świecy starczyło na noc
Długo się czeka na Niego
By jak co roku sobie nad ranem
Życzyć tego samego
Znów się urodzi, umrze w cierpieniu
Znowu dopali się świeca
Po ciemku wolność w Jego imieniu
Jeden drugiemu obieca...



Źródła:
Malarze polscy. Boże Narodzenie. Seria: Ludzie, czasy, dzieła, wyd. 2008





Wszystkim Czytelnikom, Znajomym i Przyjaciołom
życzę


Niedziela z obrazem.

$
0
0

DidoElizabeth Belle and Lady Elizabeth Murray, ok. 1778 lub 1779 r.
Atrybucja: formalnie -Johann Zoffany; dziś - 'artysta nieznany'
Miejsce eksponowania: Scone Palace w Perthshire, Anglia, siedziba obecnego hrabiego Mansfield


.... Portret pokazuje na tym samym poziomie, na wysokości oczu i bezpośredniego spojrzenia, dwie młodziutkie kobiety, ale o innej barwie skóry. Podkreślona została energia i charyzma Dido w stosunku do biernej Elizabeth. Dido ukazana została jako romantyczne wcielenie kobiety dzięki dodatkowi w postaci turbanu i koszyka egzotycznych owoców, który oznacza niezupełnie równy status w stosunku do Elżbiety. Turban, który błyszczy i posiada strusie pióro w kolorze czarnym (!) - może być ukłonem w stronę ojca. Ogólne przesłanie jest jednak jasne: są to dwie panie pełne kultury, osobistego uroku i inteligencji, który łączy silna siostrzana więź (spójrzmy na ruch dłoni Elizabeth). Portret namalowany został na terenie rezydencji Kenwood, w tle widoczne zabudowania Londynu. ....

Kenwood House w 1788 r., prawdopodobnie tak musiał wyglądać, kiedy mieszkała tu Dido

Obraz był przypisywany niemieckiemu artyście Johannowi Zoffanemu. Został jednak w skutek badań (udowodniono, że Zoffany był poza Anglią, gdy obraz mógł być namalowany) przeklasyfikowany jako obraz 'tajemniczego artysty'. Być może autorem jest David Martin (1737-1797), który namalował portret sir Williama Murray'a. Aż do początku lat 90. XX wieku tytułowano obraz „Pani Elżbieta Murray”. Rzucającą się w oczy kobietę o ciemnej karnacji skóry uznawano za służącą (otwarcie nie używano słowa niewolnica czy osoba zniewolona pochodzenia afrykańskiego). Mimo, że odbiorcy byli zaskoczeni dlaczego owa kobieta była aktywnym uczestnikiem obrazu, a nie tylko dodatkiem jak to było wówczas w modzie. 

Przeprowadzone badania udowodniły, że jest to Dido Elizabeth Bell (1761-1804), której ojcem był sir John Lindsay (syn sir Alexandra Lindsaya, 3 barona i jego żony Amelii, córki Davida Murraya, 5. Viscounta Stormonta), przystojny oficer Royal Navy na Karaibach. Odkrył on piękną niewolnicę Marię Belle przykutą do kadłuba hiszpańskiej galery, którą przechwycił w bitwie. Wziął ją za konkubinę i spłodził z nią córkę Dido Elizabeth Belle.


Lady Elizabeth and Lady Henrietta Finch, of circa 1730 - 31. 
Córki Daniela Fincha, second Earl of Nottingham/ by Charles Jervas (1675 -1739); Kenwood House.

Lindsay wydawał się mieć pewien szacunek do swojej kochanki i dziecka. W 1765 r. zabrał obydwie do Anglii. Przez jakiś czas po zawartym ślubie z akceptowalną białą panną, Maria nadal była jego kochanką. W 1773 r. sir John Lindsay rozpoczął proces przeniesienia własności posiadłości w Pensacola na Florydzie na Marię Bell z wymogiem, że zbuduje tam dom. W tym czasie Maria Bell mieszkała w Londynie, ale rok później, gdy umowa została sfinalizowana udała się do Ameryki. W dokumentach była określana jako "Murzynka z Pensacola, dawniej z Pensacola, a następnie mieszkająca w Londynie". Dom, który Maria zbudowała znajdował się na rogu ulic Lindsay i Mansfield (obecnie Reus i Saragossa) w obszarze akceptowalnym przez warstwy wyższe Brytyjczyków. W 1781 r. po bitwie pod Pensacola, Hiszpanie dokonali spisu nieruchomości, w którym to prawdopodobnie matka Dido figuruje jako 'wdowa Bell'.

Dido zaś została wysłana do Kenwood House w Hampstead pod Londynem, posiadłości należącej do wuja Williama Murraya (1705-1793), I hrabiego Mansfield i jego żony Elizabeth Murray (1723-1784) hrabinie Mansfield, córki Daniela Fincha, second Earl of Nottingham. Elizabeth Finch poślubiła Murray'a w 1738 r. Nie mieli własnych dzieci. Jej siostra Henrietta (zm. 1742) poślubiła Williama Fitzroy, 3rd Duke of Cleveland, syna Charlesa Fitzroy, 2nd Duke of Cleveland and Anne Poultney. Nie mieli dzieci.

Belle została ochrzczona jako Dido Elizabeth Belle w 1766 r. w St. George's, Bloomsbury. Murrayowie wykształcili Belle, wychowując ją jako wolną szlachciankę razem z inną wspaniałą siostrzenicą, lady Elizabeth Murray, sierotą urodzoną w 1760 r. W Kenwood Belle mieszkała przez ponad 30 lat. Dostawała roczną kwotę w wysokości 30 £ 10s, kilkakrotnie wyższą niż wynagrodzenie pracownika domowego. Natomiast lady Elizabeth otrzymywała około 100 funtów, ale sama była beneficjentem rodziny matki. W testamencie z 1793 r. Lord Mansfield potwierdził Belle wolność (do tego czasu była oficjalnie niewolnicą) oraz przyznał sumę i rentę, czyniąc z niej dziedziczkę.

Captain Sir John Lindsay (1737-1788) by Allan Ramsay, Glasgow Museums

Lady Elizabeth Murray (1760-1825) opuściła Kenwood w 1785 r., kiedy poślubiła kuzyna George'a Finch-Hattona (1747-1823). Miała troje dzieci: Louisa Anne Hatton (zm. 1875), George WilliamFinch-Hatton, 10th Earl of Winchilsea, 5th Earl of Nottingham (1791 – 1858), Reverend Daniel Heneage Finch-Hatton (1795 – 1866). Ciekawostka jest taka, że lady Elizabeth Murray urodziła się w Warszawie 18 maja 1860 r. Była córką Davida Murray'a, 2nd Earl of Mansfield (1727–1796) i jego pierwszej żony Henrietty Frederica von Bünau (po jej śmierci w 1766 r. została oddana Murray'om na wychowanie). Zmarła mając 65 lat.


William Murray (wybitny sędzia) przewodniczył dwóm sprawom sądowym związanym z niewolnictwem, podczas gdy Dido mieszkała w jego domu, a jego orzeczenia wskazują na abolicjonistyczne sympatie. Nie jest jasne, czy Dido, która pracowała dla niego w sekretariacie (m.in. przepisywała pisma, sędzia dyktował jej listy) wpłynęła na jego decyzje. Przeciwnicy polityczni twierdzili, że "Lord Mansfield trzyma w domu Czarnego, który rządzi nim i całą rodziną". Lord Mansfield odegrał kluczową rolę w zniesieniu niewolnictwa. W 1782 r. jako Lord Chief Justice przewodniczył osławionej sprawie "Zong Massacre"po tym, jak 142 afrykańskich niewolników zostało wyrzuconych ze statku i utonęło, aby ich właściciele mogli ubiegać się o ubezpieczenie "uszkodzonego ładunku". Lord Mansfield orzekł, że właściciele niewolników nie mogą domagać się pieniędzy. Stwierdził w swoim wyroku, że żaden niewolnik nie może być zabrany z Anglii lub Walii pod przymusem.

Illustration of slaves being thrown overboard The Zong

Pozycja Belle była niezwykła, ponieważ narodziła się w niewoli zgodnie z prawem kolonialnym. Lord i Lady Mansfield w pewnym stopniu traktowali ją i wychowywali jako członka rodziny. Kiedy jednak urządzano w domu przyjęcia, nie siadała zawsze przy stole, choć w saloniku piła z paniami kawę. Była traktowana bardziej jako ukochana, ale uboga krewna.

W 1788 r. zmarł ojciec Belle (był admirałem), nie mając legalnych spadkobierców. według testamentu pozostawił 1000 funtów do podziału na swoje dzieci: Johna i Elizabeth Lindsay. Niektórzy badacze przypuszczają, że „Dido” to imię nadane jej przez Murray’ów i że istniała jeszcze inna córka – Elizabeth ur. 8.12.1766 r., a ochrzczona 10.01.1767 r. w Port Royal, miała poślubić Petera Hilla w Edynburgu występując z nazwiska jako Palmer. John Lindsay ur. w 1767 r. zachował nazwisko. Jego matka to Frances Edwards mieszkała na Jamajce.

Kenwood House współcześnie

W 1793 r., gdy Belle uzyskała po śmierci stryja wolność, wyszła za mąż za Johna Daviniera, Francuza. Daviniers mieli co najmniej trzech synów: bliźniaków Charlesa i Jana, ochrzczonych w St. George's w dniu 8 maja 1795 r. i Williama Thomasa, ochrzczonego tam 26 stycznia 1802 r. 

Belle zmarła w 1805 r. w wieku 43 lat i została pochowana w St. George's Fields, Westminster, miejscu pochówku w pobliżu dzisiejszej Bayswater Road. W latach 70. XX w. obiekt został przebudowany, a jej grób został przeniesiony. Jej mąż później ożenił się ponownie i miał jeszcze dwoje dzieci ze swoją drugą żoną. Dwaj synowie Belle, William Thomas i Charles, byli zatrudnieni w Kompanii Wschodnioindyjskiej: William w Anglii i Charles w Indiach. Ostatni znany potomek Belle, jej praprawnuczek Harold Davinier, zmarł bezpotomnie w Afryce Południowej w 1975 r.


Gugu Mbatha-Raw and Sarah Gadon in BelleCredit:David Appleby/AP/Fox Searchlight

Historia Dido została ukazana w filmie Belle (2013), z Gugu Mbatha-Raw jako Dido i Sarah Gadon jako Lady Elizabeth. Mbatha-Raw za rolę zdobyła nagrodę African-American Film Critics Association Award.




Źródła:
Wikipedia anglojęzyczna
podpisy pod zdjęciami są podlinkowane

Alicja Lenczewska. Biografia.

$
0
0

Alicja Lenczewska. Biografia, wydawnictwo Agape, Poznań 2018, redakcja: ks. Mieczysław Piotrowski TChr, Maria Zboralska, okładka twarda, stron 176.

Grudniowe i krótko o 2018.

$
0
0
Grudniowe
W grudniu skromnie, bowiem przybyło czytelniczo tylko to, co poniżej. Zapewniam jednak, że mam co czytać.

Z pierwszego stosiku - którego recenzować nie będę oddzielnie - przeczytałam jako ostatnie książki Judith McNaught. To był strzał w dziesiątkę. To romanse historyczne (epoka regencyjna), dla mnie klasyka - fabuła niesamowicie wciągająca i pełna zwrotów akcji. W dodatku Autorka potrafiła niesamowicie oddać klimat początku XIX wieku. Dziś takich książek niestety brakuje, bowiem współczesne romanse opierają się głównie na sprawach sprowadzonych do łóżka, a fabuła jest brutalnie pisząc - 'prostacka'. Postanowiłam bliżej zainteresować się książkami tej Autorki.
Księżna z kolei (akcja rozgrywa się w XIX wieku) była jak dla mnie zbyt udziwniona i nierzeczywista. W dodatku nudna.
To samo zresztą tyczy się książki Pani Krystyny Mirek, której ani fabuła ani bohaterowie w ogóle nie wzbudziły we mnie emocji czy zainteresowania. Nie podobało mi się.
Z kolei świąteczna książka Evansa wręcz przeciwnie. Traktuje o samotności i miłości oraz zawiera w treści mądre sformułowania. Moim zdaniem warto przeczytać.

Biblioteczne:


nowy wydanie Ani - zakup własny
Światło - z wymiany na fb


Zakupy własne. Na święta coś nowego. Poznawszy recenzje na portalach zagranicznych stwierdziłam, że może warto poznać duet pisarek. Zobaczymy, co z tego będzie.


Morderstwo na święta  od Zysk i S-ka


***

2018

Stwierdziłam, że szkoda mi czasu na roczne podsumowania. Zawsze wychodził z tego długaśny elaborat. 10 lat blogowania i mój wiek jednak robią swoje i czas obecnie bywa dla mnie już niezwykle cenny. 

Kolejny rok, w którym czytałam w domowych pieleszach to, co lubię z gatunku romans, romans historyczny i romans chrześcijański (ten ostatni dodaje skrzydeł). Stwierdziłam, że powinnam zwrócić się w stronę klasyki romansu.  W dalszym ciągu było też wiele książek popularyzatorskich z zakresu historii i sztuki.

Nadal co miesiąc cieszę się "układaniem"stosików. Lubię te posty.

Od czasu do czasu powracam do cyklu "Niedziela z albumem", ale pojawił się nowy "Niedziela z obrazem", który osobiście bardzo lubię. Postanowiłam pokazywać obrazy z tak zwanej "niższej" półki, które nawiązują do życia codziennego, historii, życia towarzyskiego, konwenansów, arystokracji, ówczesnych skandali ... Szukanie informacji, mimo, że pochłania sporo czasu, to jednak fascynuje mnie niezawodnie. Niekiedy powstają więc bardzo długie posty, bo jedna strona wiedzie mnie do innej, a ta jeszcze dalej i dalej ...  Mam nadzieję,  że oglądanie i czytanie o obrazach, sprawia Wam taką samą przyjemność.

W 2019 roku chciałabym czytać sukcesywne książki, które kupiłam i odłożyłam na "potem" i oczywiście korzystać z biblioteki :) Napisałabym jeszcze, że chciałabym mniej wydawać na książki, ale to nie wyjdzie. Papier to papier. Czytnik w szufladzie.



Na szczęście! Na zdrowie! Na ten Nowy Rok!
Żebyśmy zdrowi byli, weseli, jak w niebie anieli.
Aby się rodziło w komorze, oborze, co daj Boże. Amen

Dobrego 2019 Roku!
B.

Agnieszka Lingas-Łoniewska, Kiedy zniknę/Kiedy wrócę.

$
0
0


Miałam to szczęście, że książki czytałam po sobie. Dodam jeszcze, że Kiedy zniknę to ostatnia książka przeczytana w 2018 roku, a Kiedy wrócę to pierwsza książka w Nowym 2019 Roku. Uważam, że to udana dylogia opowiadająca o życiu młodych ludzi mniej więcej w tym samym wieku na granicy magicznych dwudziestu lat. 

W małej Rokietnicy jest jedno liceum, do którego uczęszczają dzieciaki z miejscowości. To ten rodzaj miasteczka, gdzie wszyscy o sobie „wiele” wiedzą, gdzie istnieją podziały na biednych (tych z nizin) i bogatych (tych ze wzgórza), oraz gdzie zadawnione animozje mają wpływ na kolejne pokolenia.

W Kiedy zniknę autorka zastosowała retrospekcję do przedstawienia wydarzeń, jakie miały miejsce wiele lat temu i dotyczyły rodziców głównych bohaterów. Nadchodzi bowiem czas, gdy młodzi ludzie zaczynają interesować się tajemniczą przeszłością rodziców, a pozostawione ślady w postaci fotografii nie dają im zaznać spokoju. Młodzi, niezależnie od podziałów, łączą siły, uparcie dążą do prawdy. W tym wszystkim wielką rolę odgrywa przyjaźń i miłość, to pierwsze zauroczenie, zakochanie o które trzeba zawalczyć wbrew przeciwnościom. Błędy rodziców wpływają na życie młodych ludzi. Tajemnice, niedopowiedzenia, wzajemne oskarżenia, brak przebaczenia. Z prawdą należy się pogodzić, ale nie zawsze jest to łatwe i proste. Mateusz musi wyjechać, aby zrozumieć … A inni?

Kiedy zniknę

W drugiej części Kiedy wrócę autorka kontynuuje historię. Zamiast retrospekcji mamy tu jednak słowa piosenek napisanych przez jednego z bohaterów. Nie, nie mijają lata od ostatnich wydarzeń, a jedynie parę tygodni. Młodzi i ich rodzice muszą pogodzić się z zaistniałymi faktami. Niektórzy ze starszego pokolenia mieli inne plany w stosunku do swoich pociech. Życie to jednak pasmo niespodzianek. Ciekawa byłam kontynuacji historii Lenki i Mateusza; Matyldy o Kosmy; Eweliny i Wojtka; Leona i Weroniki oraz ich rodziców. Mateusz odnajduje spokój i wsparcie na innym terytorium, ale wezwany przez siostrę przyjeżdża do rodzinnej miejscowości.

Kiedy zniknę

Fabuła w powieściach została interesująco poprowadzona. W pierwszej części autorka ułatwia czytelnikowi zrozumienie kto jest kim, poprzez przedstawienie bohaterów (na początku często z tego korzystałam). Po raz kolejny, jak to zazwyczaj jest w przypadku książek Agnieszki Lingas-Łoniewskiej,  mamy też korelację fabuły  z utworami muzycznymi

Kiedy wrócę

Kiedy zniknę i Kiedywrócę to książki pozbawione lukru. Czytelnik ma wrażenie, że czyta o ludziach rzeczywistych, nie pozbawionych wad, dokonujących nie tylko właściwych wyborów. To dwie książki, które utrzymane są na tym samym i właściwym poziomie. Zarówno jedną, jak i drugą czyta się bardzo dobrze. Warto polecać nie tylko młodzieży, ale również ich rodzicom.



Agnieszka Lingas-Łoniewska, Kiedy zniknę, wydawnictwo Novae Res, wydanie 2018, cykl: Kiedy ..., t. 1, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 312.
Agnieszka Lingas-Łoniewska, Kiedy wrócę, wydawnictwo Novae Res, wydanie 2018, cykl: Kiedy ..., t. 2, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 304.

Niedziela z obrazem.

$
0
0

Adoration of theKings, 1612-1614
Fray Juan Bautista Maíno (Pastrana, Guadalajara, 1581 - Madrid, 1649)
Olej na płótnie,
Wymiary: 315 x 174 cm
Museo del Prado, Madryt

Fray Juan Bautista Maíno jest jednym z najbardziej nieznanych mistrzów hiszpańskiego malarstwa. Niewiele wiadomo na temat jego życia i twórczości. Przypisywanych mu jest obecnie jedynie około czterdziestu dzieł. Wiadomo, że Maino uczył rysować przyszłego króla Filipa IV, który zawsze wyrażał uznanie i szacunek dla artystycznego osądu swego byłego nauczyciela. W rzeczywistości fakt, że urodził się w Hiszpanii, nie był znany nawet do 1958 r. Obecnie wiadomo, że urodził się w 1581 r. w Pastrana, Alcarria, w rodzinie mediolańskiego kupca o tym samym imieniu i pochodzącego z Lizbony Ana de Figueredo. Prawdopodobnie pod koniec XVI w. przeprowadził się z Madrytu do Włoch. Tam otrzymał solidne podstawy w dwóch wiodących ruchach malarskich, które dominowały w Rzymie ok. 1600 r.: malarstwo przyrodnicze szkoły Caravaggio i włoskiego klasycyzmu związanego z Annibale Carracci i szkołą bolońską. W pracach Maíno widoczne jest łączenie stylów poprzez: rzeźbiarską monumentalność postaci; oddawanie intensywnego i kontrastującego oświetlenia; żywe, nasycone kolory bogate w żółcie, ochrę, kobaltowe błękity. 


14 lutego 1612 r. Juan Bautista Maíno podpisał kontrakt na wykonanie obrazów do kościoła klasztornego San Pedro Mártir w Toledo. Maíno miał namalować obrazy w ciągu ośmiu miesięcy. Miały one przedstawiać sceny i epizody określone przez przeora klasztoru. Mimo porozumienia zawartego w umowie obrazy nie zostały ukończone do grudnia 1614 r. W międzyczasie Maíno wstąpił do klasztoru, 27 lipca 1613 r. stając się członkiem Zakonu Dominikanów.

W rezultacie ołtarz kościoła składający się z czterech płócien Cuatro Pascuas [cztery święta], jest kluczowym punktem odniesienia w twórczości Maína. Są to: Przyjście Ducha Świętego, Zmartwychwstanie Chrystusa, jegoNarodziny i Adoracja Trzech Króli,czyli najważniejsze epizody z życia Chrystusa. Artysta namalował rzeczy i postacie w majestatycznej naturalnej wielkości.



The Adoration of the Shepherds,1612 – 1614
Fray Juan Bautista Maíno
Olej na płótnie,
Wymiary: 315 x 174 cm
Museo del Prado, Madryt



Adoracja Trzech Króli jest bez wątpienia jednym z najważniejszych i najbardziej chwalonych dzieł Maína. Obraz został zaprojektowany tak, aby zajmować prawą stronę na głównym ołtarzu kościoła San Pedro Mártir w Toledo i znajdował się na niższym poziomie tego zespołu. W ten sposób powstała para kompozycyjna i kontrapunkt dla Adoracji Pasterzy. Odbiorca – widz miał zobaczyć go z bliska. Powściągliwa, ziemista paleta Adoracji Pasterzy zmienia się tutaj w malarstwo nacechowane kolorami. Przekazują one bogactwo i egzotyzm Mędrców, przedstawicieli potęg trzech kontynentów, którzy upadają przed Dzieciątkiem i oferują dary, które świadczą o szczególnej naturze Chrystusa: złoto, kadzidło i mirrę.  

Maíno przygotował prezentację epizodu poprzez kompozycję, która jest szczególnie prosta w odniesieniu do struktury przestrzennej i rozmieszczenia figur i innych elementów. Oparł się na liniach diagonalnych i wertykalnych. Jednak bohaterowie przekazują ogromne ciepło i emocje oraz odnoszą się do siebie w szczególny sposób.


Scena rozgrywa się w ruinach jednego z najsłynniejszych budynków w Rzymie, Koloseum, porośniętych wiecznie zielonym bluszczem. Po prawej Maíno umieszcza Świętą Rodzinę. Maryja trzyma na podołku Dzieciątko Jezus, czule owijając go w część swego płaszcza. Palce jej lewej ręki delikatnie naciskają na jego ramię, aby pomóc mu zachować pozycję pionową, gdy błogosławi Mędrców. Matka Chrystusa siedzi na solidnym kamiennym bloku, a u jej stóp znajduje się jego mniejsza wersja służąc jej jako podnóżek. Jej młodzieńcza twarz jest generalnie podobna do wyidealizowanej prezentacji widzianej w Adoracji Pasterzy, ale jej rysy są bardziej szczegółowe, a spojrzenie bardziej skupione. Tak samo jest w przypadku świętego Józefa, który ma długą, splątaną brodę i odwrócony w stronę Baltazara, kieruje palec wskazujący w stronę Dzieciątka Jezus. Ten gest wywodzi się od Caravaggia i służy do tworzenia dalszych linii kierunkowych w kompozycji. Ruch powtarza młody człowiek po lewej stronie, który wydaje się być częścią orszaku Mędrców i który spogląda z przestrzeni kompozycyjnej, kierując  palec wskazujący na noworodka. Badacze przypuszczają, że być może jest to pielgrzym o wyglądzie samego Maíno.


Kacper usytuowany na pierwszym planie, bardzo blisko widza, namalowany jest z uderzającym realizmem. Zwrócony w stronę Dzieciątka przedstawiony został z siwiejącą i łysiejącą głową. Ubrany w kosztowną tunikę z fioletowego jedwabiu (nawiązanie do szesnastowiecznej włoskiej mody) i złotą szatę z motywami liściowymi w złotym i jedwabnym brokacie. Przynosi złoto w postaci podarunku, który umieszcza u stóp Dzieciątka Jezusowego. To kosztowny kielich z pokrywą, który stoi na ziemi na najbliższym pierwszym planie. Mędrzec klęka przed Dzieciątkiem i pokazuje gest czci (ręka na piersi). Właśnie pocałował Niemowlę, jak można wywnioskować z pozycji lewej stopy Dziecka, które pochyla się ku niemu z wyrazem dziecinnej ciekawości na twarzy.



W kompozycji wyżej przedstawiony na kolanach jest również Melchior,  który oferuje pozłacany kielich z kadzidłem, symbolem boskiej natury Noworodka. Na jego twarzy widoczne jest zamyślenie i delikatny uśmiech. Jego lekko skośne oczy, krótka, rzadka broda, duży biały turban ze złotymi pasami i ozdobny kaftan wskazują na jego bliskowschodnie (tureckie) pochodzenie.

Za nim stoi Baltazar, młody czarnoskóry mężczyzna trzymający w dłoniach rodzaj perłowej muszli, ozdobionej złotem, zawierającej mirrę, która symbolizuje przeznaczenie Dzieciątka, urodzonego po to, by umrzeć i w ten sposób odkupić ludzkość. Właśnie muszla podana została mu przez spoglądającego na niego sługę, które chroni dłonie pana Mędrca przed ewentualnym jej upuszczeniem. Ubiór Baltazara jest lniany i jedwabny. Na głowie ma mały turban zawinięty na czerwonej czapce, ozdobiony kolorowymi piórami. Widoczne są miękkość i lekkość oraz subtelny światłocień. Afrykańskie rysy są doskonale widoczne i przedstawione ze wszystkimi drobnymi szczegółami i niuansami skóry.


Głowa Baltazara jest wyrównana z głowami pozostałych dwóch Mędrców, tworząc linię, która kończy się na płótnie gwiazdą prowadzącą ich do Dzieciątka Jezus i jego rodziny. Z tej ośmioramiennej gwiazdy emanuje potężny złoty blask.

Płótno jest powszechnie chwalone jako jedna z najlepszych prac Maíno i doskonały przykład caravaggionizmu (formuła stylistyczna w malarstwie barokowym wprowadzona i rozwinięta ok. 1605-1640 przez włoskich kontynuatorów i naśladowców Caravaggia), malarstwa najbardziej jaśniejącego i kolorowego. Widać tu też specyficzne elementy: takie jak przedstawienie bluszczu i głaz na pierwszym planie. Niektórzy badacze twierdzą, że płynny przepływ postaci i charakter kompozycji zbliżają ją do twórczości Orazio Gentileschi’ego.




Agnieszka Lingas-Łoniewska, Daniel Koziarski, Klub Niewiernych.

$
0
0



Klub Niewiernych to powieść autorstwa duetu Agnieszki Lingas – Łoniewskiej i Daniela Koziarskiego. Tytuł nawiązuje do wyimaginowanego miejsca w internecie, gdzie można nawiązać kontakty, a w świecie rzeczywistym umówić się na niezobowiązujący seks. Pojawiają się tu ludzi będący w związkach, ale poszukujący nowych „wrażeń pojawia”, wyzwań i ekscytacji wychodzącej poza granice wyznaczone przez zasady moralności. Na czacie się też niebezpieczny On, który umawia się z kobietami zdradzającymi swoich mężczyzn. On ma jedyny cel: wymierzyć karę. 


Z tego samego wirtualnego miejsca korzysta również lekarz Piotr, który od pięciu lat jest w małżeństwie z Justyną. Piotr kocha Justynę, Justyna kocha jego, ale żyją obok siebie. Brak tu bliskich i przyjacielskich relacji. Piotr potrafi kłamać, oszukiwać i zdradzać. Konflikty powstają na bazie ich relacji z matką i siostrą Piotra. Teściowa Justyny mimo upływu lat nie potrafi pogodzić się z wyborem syna. Siostra Piotra- Beata, to bibliotekarka, kobieta po trzydziestce, na którą nadal wpływ ma zachowanie i słowa zaborczej, despotycznej matki. Jedyną opoką dla samotnej Justyny staje się kolega z pracy, z którym może porozmawiać o gnębiących ją sprawach. Nie wszystko jest takie jednak, jak się do końca wydaje. 
Klub Niewiernych nie jest powieścią optymistyczną, raczej „brudną”, nacechowaną wieloma złymi emocjami. Oczywiście mam świadomość, że są małżeństwa, związki, w których ludzie żyją obok siebie, na zasadzie układów, wygodnictwa, a zdrada jest dokonywana świadomie. Piotr kocha, a jednak nie potrafi zrezygnować z kolejnych kochanek. Szukanie nowej kobiety jest silniejsze od miłości i szacunku wobec żony. Nie potrafi też jednoznacznie wybrać między matką a Justyną, która ze względu na przeżycia z przeszłości szukała bezpieczeństwa i akceptacji. Ciekawy jest poprowadzony wątek Beaty, choć sprawa Mateusza niestety przypomina działanie Jego.


To powieść wielowątkową opartą głównie na negatywnych emocjach, brutalna, mocna. To jednocześnie rodzaj powieści, która stanowi podkreślenie podstawowych wartości skupiających się wokół pojęć rodziny, wierności, miłości, szacunku.



Agnieszka Lingas-Łoniewska, Daniel Koziarski, Klub Niewiernych, wydawnictwo Novae Res, wydanie 2018, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 528.

Niedziela z obrazem.

$
0
0
"La vitrine du magasin de Jouets" (ang. „Toy shop window”)
Timoléon Marie Lobrichon (1831-1914)
44.09 x 33.07 inch (112 x 84 cm)
olej na płótnie
signed lower right
 kolekcja prywatna



Timoléon Marie Lobrichon (1831-1914), francuski malarz rodzajowy i portretowy. Odbył formalne szkolenie artystyczne u François Edouard Picot w Paris Beaux-Arts Academy. W 1859 r. po raz pierwszy wystawiał na French Artists Salon, a w 1868 r. otrzymał medal pierwszej klasy. Lobrichon stał się jednym z najbardziej poszukiwanych i chwalonych malarzy za portrety dzieci. Z wielką wrażliwością był w stanie uchwycić charakter i osobowość każdego dziecka, które zwykle przedstawiał w danej sytuacji lub aktywności: granie w gry, naukę lub spacerowanie. W ten sposób malował pewną opowieść, wariację na temat dzieci, ukazując gamę emocji i nastrojów. W 1884 r. zilustrował bardzo popularną książkę"La Chanson de l'Enfant" Jeana Aicarda. Popularny w Stanach Zjednoczonych, wystawiał w Niemczech i w Melbourne. W 1882 r. został odznaczony francuskim Légion d'Honneur. 


Inne obrazy:



Źródła: 
http://www.galeriearyjan.com 
Wikipedia francuskojęzyczna 
http://www.deartibussequanis.fr/ 
obrazy

Słynne kobiety w Rzeczypospolitej XVIII wieku.

$
0
0


Słynne kobiety w Rzeczypospolitej XVIII wieku, pod redakcją Agaty Roćko i Magdaleny Górskiej, Muzeum Pałacu Jana III w Wilanowie, Warszawa 2017, seria: Silva Rerum, redaktor serii: Elżbieta Grygiel, okładka twarda, stron 471.

Ann H. Gabhart, Morderstwo w sądzie.

$
0
0



Wydaje mi się, że Ann Gabhart to jedna z tych autorek, które potrafią wyśmienicie kreować tajemnice. Zamiast opartej na fabule prostej kryminalnej historii, w której czytelnicy przewracają strony tak szybko, jak tylko mogą, pragnąc dotrzeć do końca książki, mamy tu opowieść o zwyczajnych mieszkańcach małego miasteczka. Nie ma w tej powieści pośpiechu, toteż książkę można odłożyć na chwilę, ale nie odrzucić.

Wraz z początkiem pierwszej strony wkraczamy do sennego, małego prowincjonalnego miasteczka Hidden Springs w stanie Kentucky, w którym do momentu odnalezienia zwłok nieznajomego na schodach wiodących do budynku sądu o 8.59 przez panią Willadean Dearmon, właściwie nic się nie działo. W dodatku starsza Pani myślała wówczas, że ma do czynienia jedynie z pijakiem, który nie powiedział jej „dzień dobry”. Oburzona wkroczyła do siedziby miejscowej policji celem powiadomienia władz o tak haniebnym zachowaniu nieznajomego. To zastępca szeryfa Michael Keane pojawił się pierwszy na wskazanym miejscu i stwierdził, że obcy człowiek na schodach to bynajmniej nie pijak, ale denat. Zaistniała sytuacja porusza społeczność miasteczka, tym bardziej, że okazuje się, że policja ma do czynienia z morderstwem. Każdy mieszkaniec przedstawia swoją teorię. Tak rusza spirala śledztwa prowadzonego z polecenia szeryfa przez Michaela Keane’a, który pięć lat służył w policji Columbus. Jego zadaniem jest sprawdzenie wszelkich wątpliwości, poszlak i rozwikłanie mistyfikacji, bowiem szybko okazuje się, że gdzieś w tym cichym, nudnym miasteczku znajduje się morderca. Michael zaczyna powoli kwestionować wszystko to, co do tej pory wiedział o Hidden Springs.


Michael Keane dość niedawno powrócił do rodzinnego miasta. Będąc nastolatkiem stracił w wypadku samochodowym rodziców, a sam wiele tygodni walczył o życie. Jego „drugą” matką i najbliższą osobą była ciotka Lindy (Malinda), która uczyła algebry w pobliskim liceum i która wśród mieszkańców Hidden Springs miała wielki autorytet. Wierzyła w misje Michaela i w to, że nie jest on przeznaczony Karen, która była pastorem w miejscowym kościele. W miasteczku po latach pojawia się jednak także piękna prawniczka Alex Sheridan, która intryguje Michaela.

Od kilku tygodni na prośbę Michaela ciotka udziela korepetycji Anthony’emu Blake’owi, szesnastolatkowi, który w wieku pięciu lat został osierocony przez matkę. Dziwnym trafem Anthony, który nie należał do spokojnych młodzieńców, zamiast w szkole znalazł się również wśród publiczności na miejscu zbrodni. Ciekawie zarysowane zostały też postacie: asystentki Betty Jean, sędziego i innych policjantów. Dowiedzieć się też można, że czasami June Campbell wypowiadała się bardzo oględnie; pani Willadean Dearmon miała codziennie swoje zwyczaje; Hank Leland jako dziennikarz był bardzo dociekliwy; a Baxter Perry był właścicielem większości terenów przy drodze i ani kawałka gruntu nie wystawiał na sprzedaż.

Akcja snuje się powoli i równomiernie z odpowiednią ilością kompilacji i niespodzianek, aby czytelnik był zaabsorbowany od początku do końca. W dodatku wydaje się, że koniec książki staje się jednocześnie początkiem kolejnego tomu w cyklu. Małe miasteczko, wielkie sekrety.




Ann H. Gabhart, Morderstwo w sądzie, wydawnictwo Dreams, wydanie 2019, tytuł oryg.: Murder at the Courthouse, tłumaczenie: Magdalena Peterson, cykl: Zagadki Hidden Springs, t. 1, tytuł oryg.: Hidden Springs Mysteries #1, okładka miękka, stron 366.


 

Niedziela z obrazem.

$
0
0

Powrót ze spaceru w Krzeszowicach, 1872-1873
(inne tytuły: Wyjazd na spacer w Krzeszowicach; Kawalkada konna przed pałacem w Krzeszowicach)
Juliusz Kossak (1829-1899)
akwarela, papier
wymiary: 73 x 130 cm
Muzeum Narodowe w Warszawie
Muzeum Polskie w Rapperswilu, nr inw. 128980
publikowany: Konie i jeźdźcy. Katalog wystawy. Muzeum Narodowe w Warszawie. Zamek 
Królewski w Warszawie. Muzeum Polskie w Rapperswilu, 10 lipca-29 sierpnia 1999, red. R. Szwander, s. 75.




Na tle pałacu w Krzeszowicach przedstawione zostały osoby sportretowane według dostarczonych Kossakowi fotografii, wykonanych przez fotografika krakowskiego, Walerego Rzewuskiego. Są to: Władysław Krasiński, Wanda Potocka, Arturowa Potocka, Adamowa Potocka z córką, Anna Branicka z Potockich, Elżbieta z Branickich Woronzoff (Woronzow) - siostra Zofii, Róża Krasińska z synkiem Adamem, Andrzej Potocki, Adam Potocki, Zofia z Potockich Zamoyska, Stefan Zamoyski, Artur Potocki, Maria Potocka (następnie Sierakowska), Edward Rembowski, Walenty Pacuła. 

"Tygodnik Ilustrowany", nr 315 z 10 stycznia 1874 r.



Akwarela datowana na 1872 r. (w rzeczywistości Kossak przedstawił sytuację wcześniejszą o kilka lat z wszystkimi młodszymi osobami) przedstawia wielopokoleniową kawalkadę konną przed pałacem w Krzeszowicach. Obok osiodłanego kuca widać najmłodszego syna Adama i Katarzyny Potockich, Andrzeja, późniejszego namiestnika Galicji. Na siwym Arabie przedstawiony został Adam Potocki, który zmarł w 1872 r.  



Zofia z Branickich Potocka (1790-1879), od 1816 r. żona Artura Potockiego (1787-1832), matka Adama Józefa Potockiego.

Adam hr. Potocki na koniu, 1872
Juliusz Kossak
akwarela, papier
71 x 60 cm
sygn. l.d.: Juliusz Kossak 1872
Namalowany pośmiertnie na siwej klaczy imieniem Panna, na tle ruin zamku w Tenczynie. Portret ten został powtórzony dokładnie w akwareli Powrót ze spaceru w Krzeszowicach


Katarzyna z Branickich (1825-1907) i Adam Józef Potocki (1822-1872) mieli dzieci:
Różę (1849-1937) 1’ Władysławową Krasińską, 2’ Raczyńską
Artura Władysława (1850-1890), potem konserwatywnego polityka galicyjskiego
Zofię (1851-1927), żonę Stefana Zamoyskiego (1837-1899) powstańca styczniowego, a potem posła na sejm.
Marię (1855-1934), żonę Adama Sierakowskiego z Waplewa h. Ogończyk
Wandę (1859-1878), zmarła mając 19 lat, bezpotomna
Andrzeja Kazimierza (1861-1908), potem marszałek Sejmu Krajowego Galicji, Namiestnik Galicji
Annę Marię (1863-1953), żonę Ksawerego Branickiego. 

Na akwareli występuje również Elżbieta z Branickich (1792-1880) hr. Michałowa Woronzow (1782-1856) oraz prawdopodobnieAleksandra Potocka (1818-1892), córka Katarzyny Branickiej i Stanisława Septyma Potockiego, wcześnie osierocona, wychowywana była przez ciocię Zofię z Branickich Potocką, która w 1840 r. wyszła za mąż za Augusta Potockiego, syna Aleksandra, właściciela Wilanowa. Przyjaźniła się z żoną Zygmunta Krasińskiego, Elizą. Wilanów przepisała w testamencie Annie Marii z Potockich Branickiej (1863-1953). 
Niestety na podstawie dostępnych portretów nie jestem w stanie do końca zidentyfikować panie. Aleksandra - młodsza być może została przedstawiona jako dama z laską, natomiast przy Zofii  mogła stać Elżbieta, albo na odwrót. To jedynie spekulacje. 

Występują również postacie:
Edward Rembowski h. Ślepowron (1814- 9.09.1873), zmarł w Krzeszowicach. syn Macieja Rembowskiego i Franciszki Kulczyckiej z Kulczyc h. Sas. Żona: Florentyna Szembek ze Słupowa. Bezdzietni.
Walenty Pacuła

data powstania: 1871-1873, grafika/drzeworyt
źródło: polona.pl 




 Przed pałacem w Krzeszowicach, 1877
Juliusz Kossak, 
akwarela, papier
58,5 x 93 cm
Sygnowany l.d.: JKossak | 1877 (litery J K wiązane) 
wł. prywatna
Prezentowany obraz – mistrzowska akwarela okazałych rozmiarów – przedstawia jeźdźców, wierzchowce, czterokonny zaprzęg i psy zgromadzone na podjeździe przed pałacem w podkrakowskich Krzeszowicach. 
K.Olszański, Juliusz Kossak, Wrocław 1988, il. 330, 332

Powozik Babuni, 1871
Juliusz Kossak
akwarela, papier
48,3 x 65 cm
Sygn. p.d.: Juliusz Kossak / 1871 ; napis pod rysunkiem: POWOŻIK BABUNI
Na odwr. p.d. napis: Powóz Zofii z Branickich Arturowej Potockiej | stangret Stanisław | konie ze stada Branickich; l.d.: malował J. Kossak
dane za: Konie i jeźdźcy. Katalog wystawy. Muzeum Narodowe w Warszawie. Zamek Królewski w Warszawie. Muzeum Polskie w Rapperswilu, 10 lipca-29 sierpnia 1999, red. R. Szwander, s.72.




Źródła: 
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Kossak_Jul/Kossak_Jul_3.htm
https://przelom.pl/20416-z-wizyta-u-hrabiny-zofii-w-krzeszowicach.html 
https://www.zamek-lancut.pl/pl/content/historia/PDF/dzieci.pdf 
http://pther.info/fotoagad/fotoagad.html
http://zbiorymng.locloud.pl/items/show/1579 
Konie i jeźdźcy. Katalog wystawy. Muzeum Narodowe w Warszawie. Zamek Królewski w Warszawie. Muzeum Polskie w Rapperswilu, 10 lipca-29 sierpnia 1999, red. R. Szwander, s. 72, 74.
J. Kossak, Powrót ze spaceru konnego w Krzeszowicach, 1872, [w:] K. Olszański, Juliusz Kossak, Wrocław 1988, Repr. 332.
www.polona.pl
K.Olszański, Juliusz Kossak, Wrocław 1988, il. 330, 332 
https://sztuka.agraart.pl/licytacja/3/129

Agnieszka Lingas - Łoniewska, Jesteś moja, dzikusko.

$
0
0


Jesteś moja, dzikusko to powieść Agnieszki Lingas-Łoniewskiej z gatunku New Adult, w dodatku dobrze napisana i skonstruowana. Przyznam się, że nie wszystkie współczesne książki tego rodzaju przypadają mi do gustu. Większość opiera się raczej na roli przewodnika seksualnego dla młodzieży, a nie na samej fabule. Książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej mają to do siebie, że namiętność odgrywa sporą w nich rolę, ale zauważyłam, że po latach pisania, w zależności do której grupy wiekowej książka jest skierowana, autorka potrafi doskonale tonować opisy i wskazywać na czym powinien się właściwie opierać związek dwojga kochających się ludzi.  

Antek (Anthony Tolland) uczęszcza do maturalnej klasy amerykańskiej szkoły prywatnej. W Polsce mieszka wraz z mamą – Polką, natomiast tata – Amerykanin dzieli życie między USA i Polską. Wszystko zaczyna się od telefonu do mamy Antka. W wyniku śmierci jej przyjaciółki, kobieta wraz z mężem decyduje się na przysposobienie siedemnastoletniej Natalii. Dziewczyna przeprowadza się z Krakowa do Wrocławia, zamieszkuje w domu Antka i zostaje zapisana do tej samej szkoły prywatnej, co on. Pomimo, że młodzi znali się właściwie od dzieciństwa, to obecnie Antek nie jest zadowolony, że będzie sprawował opiekę nad dziewczyną. Doskonale jednak wywiązuje się z obietnicy złożonej mamie i denerwuje się przy każdej okazji, gdy Natalia określana jest jako jego siostra. Rozmowy, drobne sprzeczki i kolejne wybryki sprawiają, że w Antku budzą się zupełnie nieznane mu dotąd uczucia. Chłopak nie od razu potrafi poradzić sobie z emocjami, a czytelnik obserwuje proces wewnętrznej jego przemiany. 


Całą historię (poza prologiem i epilogiem) poznajemy z perspektywy JEGO czyli porywczego, narwanego, osiemnastoletniego Antka. Nie ma w tym opowiadaniu kobiecej ckliwości i przesłodzenia, ale perspektywa widzenia poszczególnych spraw przez wkraczającego w dorosłość chłopaka. Same konkrety. W powieści brak też jest schematyczności, a wątek sensacyjny jest interesujący. Bohaterowie, zarówno pierwszo- jak i drugoplanowi wzbudzają sympatię. Dość wyraziście zarysowane są też czarne charaktery. Autorka potrafiła też pokazać młodość i dojrzałość w warstwie językowej.

Pierwsza miłość, zauroczenie, budząca się namiętność i jej wartość, prawdziwa przyjaźń, zaufanie, rzeczywisty wątek sensacyjny, ale pewnego rodzaju też dzikość i nieokiełznanie lat młodzieńczych, to wszystko znaleźć można w powieści Jesteś moja, dzikusko. Udana lektura. 



Agnieszka Lingas-Łoniewska, Jesteś moja, dzikusko, wydawnictwo Novae Res, wydanie 2016, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 318.

Tomasz Betcher, Tam gdzie jesteś.

$
0
0

Jesień. Nadmorska miejscowość, która w okresie sezonu tętni życiem od turystów, teraz w końcu zaczyna normalnie funkcjonować. To tu w Jantarze zimne miesiące postanawia przeczekać Adam, aby potem na wiosnę znów wyruszyć w dalszą wędrówkę. Postanawia zaszyć się w jednym z domów letniskowych. Wydaje mu się, że wybiera dobrze. Dom i jego podwórko rzeczywiście wygląda na opustoszały i niedoglądany przez ostatnie miesiące. Z ulgą zasypia na kanapie w z salonie. Jego spokojne bytowanie trwa zaledwie parę dni, bowiem do Jantaru i wyżej wskazanego domu przyjeżdża z pobliskiego Gdańska Ania. Szuka nie tylko wytchnienia od codzienności i prywatnych kłopotów, ale chce oszacować i przygotować dom na sprzedaż. Gdy odkrywa pobyt Adama, reaguje jak każda osoba. Wkrótce jednak przychodzi opamiętanie, współczucie dla koczującego i rozmowa w miejscu odbiegającym od konwencjonalnych dla osoby bezdomnej. Ania zmienia zdanie i pozwala Adamowi zostać. Odwiedza Jantar co jakiś czas, a wspólne rozmowy powoli zbliżają do siebie dwoje ludzi. Nie jest jednak tak łatwo odkryć prawdę o przeszłości Adama. 


Tam gdzie jesteś Tomasza Betchera to powieść o  zagubieniu, szukaniu, godzeniu się z przeszłością. Adamem rządzi wewnętrzna rozpacz, bezsilność i poczucie winy. Decyduje się na życie wśród wyalienowanych ze środowiska. Niczego nie pragnie, niczego nie chce, tkwi w poczuciu beznadziei, smutku, pustki. Apatia ciągnie się miesiącami. Egzystuje, wegetuje, decyduje się na znoszenie upokorzeń. Ania z kolei potrafi w końcu obiektywnie ocenić lata spędzone w związku z nieodpowiednim mężczyzną. Świadomie wybiera i mimo napotkanych przeszkód dąży do osiągnięcia celu. Ona również żyła w swoistym wyalienowaniu i zamknięciu w klatce. 

To bardzo dobra i mądra powieść, w której znaleźć można nie tylko wspaniale wykreowaną fabułę, ale przede wszystkim kolory emocji, które towarzyszą nam w życiu. Nie ma tu zbędnego lukrowania i fantazjowania. Czytelnik ma wrażenie, że historia jest realna i szczera. 

Nie chcę czynić porownań, ale książka Tomasza Betchera przypomina mi styl powieści Nicholasa Sparksa. Romantyczna opowieść o bólu, nadziei, przyjaźni, miłości, która wciąga od pierwszej strony. W tym wszystkim jest mnóstwo otulającego ciepła i optymizmu. Okazuje się, że panowie też potrafią kreować wspaniałe historie o miłości. Oby w tym przypadku były kolejne powieści, bo z perspektywy romasoholiczki piszę, że warto.  



Tomasz Betcher, Tam gdzie jesteś, wydawnictwo W.A.B., PREMIERA 13 LUTEGO 2019, oprawa miękka, stron  320.

Niedziela z obrazem.

$
0
0

A maid is pouring soup (szwedzki: En piga höser såppa utur en kiettel - i en skål)
Pehr Hilleström  (1732–1816), Szwecja
Signed Hilleström. Probably executed in the 1770's.
Olej na płótnie
Wysokość: 55,5 cm; Szerokość: 45,5 cm
Kolekcja prywatna
Źródło/Fotografii: www.uppsalaauktion.se




Pehr Hilleström  był najstarszym z dwanaściorga rodzeństwa. Dorastał w dość biednych warunkach w Vdddö Priestyard, wychowywany głównie przez wuja – głowę kościoła. W 1819 r. ojciec – wojskowy dostał się do niewoli rosyjskiej, ale udało mu się wrócić do Szwecji w 1823 r. W 1743 r. rodzina Hilleström przeprowadziła się z Roslagen do Sztokholmu, gdzie 10-letni Pehr uczył się u malarza tapet i pejzażu Johana Philipa Korna (1727-1796).

Na polecenie Carla Hårlemana, Hilleström od 1745 r. uczył się u tkacza Pierre Louis Duru (-1753). Ten został wezwany, by wykonać ornamentykę tekstylną Zamku Sztokholmskiego. Chodziło o to, że Hilleström miał być wyszkolony na jednego z pomocników Durusa. W 1749 r. Hilleström ​​otrzymał za pracę nagrodę w wysokości 180 monet miedzianych monet. Kiedy Duru zmarł w 1753 r., Hilleström mógł ukończyć rozpoczęty „płaszcz” tronu w królewskim audytorium. Był tak sprytny, że nie było prawie żadnej różnicy między pracą jego i nauczyciela. W l. 1757-1758 Hilleström odbył podróż do Paryża, Belgii i Holandii, podczas której poznawał techniki gobelinowe. W Paryżu otrzymał propozycję studiowania malarstwa w pracowni François Bouchera, a malarz Jean-Baptiste-Siméon Chardin uczył go we francuskiej akademii malarskiej. W Sztokholmie nadal robił tapety, dywany, pokrowce na krzesła i tym podobne na potrzeby sądu, ale ostatecznie potrzeby zamku w zakresie tkanin były wypełnione. Hilleström postanowił więc kontynuować naukę malarstwa.

Mając 27 lat w 1759 r. ożenił się  z 22-letnią Ulricą Lode (1737-1779) i zamieszkał na niewielkim piętrze przy Pelikansgränd 5 w Sztokholmie. Kiedy Gustav III w 1773 r., ponownie zorganizował Akademię Konstak, Hilleström stał się członkiem hauteissevävare, choć był już aktywny jako malarz. Król zamówił wiele jego obrazów. Hilleström stał się popularnym artystą i starał się nadążyć za żądaniami.

W l. 1757-1772 pracował jako mistrz tkacki. Od 1794 r. był profesorem Królewskiej Szwedzkiej Akademii Sztuki. Został jej dyrektorem w 1810 r.

Namalował wiele obrazów rodzajowych ludzi wykonujących różne codzienne zadania w domach wyższej i średniej klasy w Sztokholmie. Stał się ilustratorem ówczesnego życia codziennego. Suknie i meble zostały namalowane dokładnie tak, jak wyglądały (sprzątanie, gotowanie, gra w karty, praca w hucie szkła, kopalni, stoczni etc.). W 1810 r. sporządził listę swoich prac, a następnie stwierdził, że namalował 1065 obrazów.




Wikipedia anglojęzyczna i szwedzkojęzyczna 
https://issuu.com/bukowskis/docs/580k-1
https://www.historiesajten.se/

William Dalrymple, Anita Anand, Koh-i-Noor. Historia najsłynniejszego diamentu świata.

$
0
0


Koh-i-noor czyli „Góra Światła”, to jeden z największych klejnotów świata, który obecnie znajduje się w koronie brytyjskiej i zdobi przód krzyża nad obręczą tego insygnium. To w kolejności 90. największy diament na świecie.

Początki Koh-i-noor są nieznane i znajdują się poza zasięgiem nawet znakomitych autorów tej książki. Wszystko jednak wskazuje na to, że można założyć, że diament wyłonił się gdzieś w Indiach z osadów aluwialnych (napływowych). Najprawdopodobniej stało się to w starożytności, choć jego pierwszy weryfikowalny wygląd znany jest dopiero z XVIII wieku, kiedy to udekorował tron cesarza Mongołów w Delhi, czym wzbudził zazdrość i chciwość u rywali. Wielu pożądało ten szlachetny kamień, toteż jego historia jest pełna zdrad, politycznych manipulacji i przede wszystkim rozlewu krwi. Opowieści te przybliża nam duet Williama Dalrymple’go i Anity Anand. 


Dalrymple wyjaśnia, że kiedy Brytyjczycy zdobyli diament, Lord Dalhousie zlecił Theo Metcalfe napisanie historii diamentu. Urzędnik skonstruował opowieść opartą na plotkach bazarowych w Delhi przedstawiając to wszystko, o czym wiedział i nie mając dowodów na poparcie swoich insynuacji. Raport ten nadal przechowywany jest w podziemiach Indyjskiego Archiwum Narodowego, a wersja ta była wielokrotnie powtarzana. Dalrymple i Anand postanowili, że należy poprawnie napisać historię diamentu. Wiele jednak jego części pozostaje niezweryfikowanych i otwartych nadal na interpretację. Pierwsze i ocalałe źródło, które mówi o diamencie jest dokumentem opowiadającym o historii najazdu Nadira Śaha na Indie w 1739 roku. Wiele jest jednak niedokładności i nieścisłości.  


Dalrymple opowiada o wcześniejszej historii, kiedy diament został uznany jako symbol władzy i suwerenności. Robi to z rozmachem, nawiązując do najstarszych opowieściach o szlachetnych kamieniach, przemierza szlak od Mogołów w Delhi do Persji, gdzie na tronie od 1732 roku zasiadał  Nader Śaha. Siedem lat później najechał on Delhi. Według słów Theo Metcalfe’a, Nadir Śah dowiedział się od kurtyzany Nur Bai, że Muhammad Śah ukrył Koh-i-noora w turbanie, i na pamiątkę ich przyjaźni zaproponował wymianę nakryć głowy. To wówczas kamień miał otrzymać nazwę Koh-i-noor czyli „Góra Światła”. Pod koniec życia Nadir Śah zaczął nosić dwa kamienie na opasce na ramieniu: Koh-i-norra i Rubin Timura. Po wielu krwawych perypetiach kamienie te były tak samo noszone przez Ahmeda Chana Abdalego, który objął tron w Kandaharze i stworzył nowe państwo Afganistan. Przez kolejne siedemdziesiąt lat diament był na jego terenie. W 1813 roku diament trafił do Lahore, gdzie został wymuszony poprzez złamanie zasady gościnności, a potem był noszony przez wielkiego sikhijskiego maharadżę Randźit Singha. Klejnot był w posiadaniu Sikhów przez następne trzydzieści sześć lat. Gdy go nie nosił, ukrywał kamień w pilnie strzeżonym państwowym skarbcu w fortecy Gobindgarth. W 1835 roku Randźit Singh doznał pierwszego udaru, a dwa lata później drugiego, co spowodowało paraliż połowy ciała. W 1838 roku Kompania Wschodnioindyjska przygotowywała plan na wypadek inwazji Rosjan na Afganistan. Po śmierci maharadży klejnot zniknął na jakiś czas. 

Korona Królowej Marii, źródło: wikipedia

Zadanie Anity Anandy było bardziej skomplikowane, ponieważ obejmowało historię kamienia i jego właścicieli od czasu kremacji Randźita Singha w czerwcu 1839 roku. Kluczowy moment nastąpił 10 lat później i dotyczył 10-letniego spadkobiercy Randźita, Dalipa Singha, który urodzony we wrześniu 1838 roku nigdy nie poznał ojca. Jego matka, Dźindan, jako młoda dziewczynka została siedemnastą żoną 55-letniego Randźita Singha. Dalip został uznany przez ojca, a po kilku latach namaszczony na maharadżę Pendżabu 18 września 1843 roku będąc pięcioletnim zaledwie chłopcem. W 1848 roku nowym gubernatorem generalnym został James Andrew Broun-Ramsay, hrabia Dalhousie, który z kolei wyznaczył sir Fredericka Curriego na nowego rezydenta na dworze sikhijskim. Siły brytyjskie pokonały ostatecznie ruch oporu 12 marca 1849 roku. 29 marca 1849 roku podczas publicznej ceremonii dziesięcioletni maharadża Dalip Singh odseparowany od matki i otoczony cudzoziemcami, podpisał formalny dokument kapitulacji, który oddawał Brytyjskiej Kampanii Wschodnioindyjskiej ziemie w Indiach znane jako królestwo Sikhów w Pendżabie. Jednocześnie dokument mówił o przekazaniu słynnego diamentu Koh-i-noor angielskiej królowej.

Znana jest historia przybycia diamentu do Londynu w 1850 roku, jego ekspozycja na Wielkiej Wystawie w 1851 roku w komnatach Pałacu Kryształowego, który zbudowano w londyńskim Hyde Parku; proces szlifowania; życie księcia-chłopca, który nawrócił się na chrześcijaństwo (1853 roku), przybył do Anglii i stał się ulubieńcem Wiktorii. Królowa zleciła wykonanie diademu, w którego centralnym miejscu znalazł się Koh-i-noor otoczony innymi diamentami. Od tego czasu kamień ten był osadzany w każdej kolejnej brytyjskiej koronie, m.in. z 1911 roku powstałej z okazji koronacji królowej Marii i z 1937 roku przed koronacją królowej Elżbiety. Anand zamyka książkę, patrząc w przyszłość i zastanawiając się, czy Koh-i-noor może wrócić do Iranu, Afganistanu, Pakistanu czy Indii i kto tak właściwie ma rację. W 1947 roku rząd Indii poprosił o zwrot Koh-i-noora. W 1976 roku uczył to samo rząd Pakistanu. Do sprawy powracano m.in. w 1990, 2000 oraz 2002, kiedy to po śmierci królowej matki korona z Koh-i-noorem leżała na jej trumnie w czasie państwowych uroczystości pogrzebowych. Władze Indii ponownie pojęły temat w 2016 roku. Starania odzyskania klejnotu nie przyniosły żadnego efektu. 

To pierwsza kompleksowa i autorytatywna historia Koh-i-noor, prawdopodobnie najbardziej znanego i zmitologizowanego klejnotu na świecie. Dobrze napisana i opracowana, zawierająca mnóstwo opowieści dotyczących poszczególnych władców, wojen i dworskich konszachtów. Warto zaznajomić się z wyżej wymienioną pozycją.



William Dalrymple, Anita Anand, Koh-i-Noor. Historia najsłynniejszego diamentu świata, wydawnictwo Noir sur Blanc, wydanie 2018, tytuł oryg.: Koh-i-Noor. The History of the World's Most Infamous Diamond (2017), tłumaczenie: Krzysztof Obłucki, oprawa twarda, stron 268.

Agnieszka Lingas-Łoniewska, Piętno Midasa.

$
0
0


Jakub wychowywał się na wrocławskim „Trójkącie Bermudzkim”. Nic dobrego nie nauczył się od swoich rodziców, a mimo to ciągnęło go do książek i zdobywania wiedzy. Tak właściwie nie wiadomo, jakby potoczyło się jego życie, gdyby nie Grabarz, który stał się jego opiekunem, sponsorem, mentorem. Dzięki niemu przez lata zapoznawał się z zależnościami istniejącymi w mafijnym półświatku, a jednocześnie szkolił i doskonalił w sztukach walki oraz we wszystkim tym, co potrzebne było mu w spełnianiu potem swoich obowiązków. Jakub jest świadomy roli do jakiej został przygotowany, a mimo to pragnie też normalnie żyć: studiować, kochać, założyć rodzinę i zajmować się fotografią. Wiernie jednak stoi przy Grabarzu, którego traktuje jak ojca i któremu wdzięczny jest za wyciągnięcie z bagna. To oczywiście nie powinno iść w parze. Gdy więc dochodzi do tragedii, Midas decyduje się na samotność.  


Mijają lata, a Midas wciąż nie zostaje rozpoznany przez policyjne środowisko. Sprawą zajmuje się Karolina Linde. Traf chciał,  że Midas i Karolina spotykają się, a między nimi wyczuwalna jest nić porozumienia i to, czego mężczyzna nie czuł od lat. Pytanie przed nim stoi otwarte: zaryzykować czy nie brnąć w coś, co może okazać się szalone i niebezpieczne. Wydaje się, że uczucia zawsze wygrywają.


Piętno Midasa Agnieszki Lingas – Łoniewskiej to powieść, którą dość trudno odczytać poprzez przyjęte normy, zasady etyczne i moralne. Być może też dlatego powieść posiada dwa alternatywne zakończenia. Właściwie nie ma idealnego wyjścia z zarysowanej przez autorkę fabuły. Zarówno z jednym, jak i drugim wariantem trudno się do końca pogodzić. Autorka zostawia czytelnikowi dokonanie własnego wyboru zakończenia i jednocześnie stawia pytanie, po jakiej stronie opowiedziałby się będąc w podobnych okolicznościach.

Perspektywa pokazania i tłumaczenia czynów człowieka będącego mordercą na zlecenie poprzez zastosowany przez autorkę pryzmat powoduje, że czytelnik próbuje zrozumieć motywację bohatera powieści. Co więcej, zaczyna go darzyć sympatią, a obserwując pewne jego działania, nawet podziwiać. Midas jest bowiem uczynny, opiekuńczy i wyczulony na ludzką krzywdę. Jednocześnie czytelnik świadomy jest tego, że to morderca, człowiek, który pozbawia życie innych ludzi, a nawet – przygotowuje do tego zajęcia kolejną osobę. Jego życie naznaczone jest krwią. Z drugiej strony może ktoś powiedzieć, że Midas zabija przecież same „czarne charaktery”, więc stoi po jasnej strony mocy. Mamy więc ogromną sprzeczność, która sprawia, że czytelnik w postawieniu osądów dokonuje wewnętrznej walki. Przyznam się, że nie wiem jakie jest właściwe wyjście z tego impasu.

To dobra książka, która zawiera niemal filmowe kadry, ale należy podejść do niej z dystansu i podjąć próby odpowiedzi dotyczącej kwestii moralnej. Bez tego wszystko inne może ulec spłyceniu, zbagatelizowaniu, wypowiadaniu banalnych zachwytów i  przede wszystkim niezrozumieniu intencji autorki. 



Agnieszka Lingas-Łoniewska, Piętno Midasa, wydawnictwo Novae Res, wydanie 2016, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 360. 

Styczniowe.

$
0
0
W styczniu przybyło:

od wydawnictw:




Tam gdzie jesteś - od W.A.B.
Morderstwo w sądzie - od wydawnictwa Dreams 
Jesteś moja Dzikusko i Piętno Midasa od wydawnictwa Novae Res 
Koh-I-Noor od oficyny wydawniczej Noir sur Blanc


Trzy razy miłość i Zakochane Trójmiasto - od wydawnictwa Novae Res

A powyżej wszystkie biblioteczne.
Świąteczny romans - opowiadania Jude Deveraux, Judith McNaught, Arnette Lamb, Jill Barnett utrzymane w świątecznym klimacie. Jedna współczesna, trzy historyki. 
Był sobie książę - wiele nawiązań w treści do wiary i Boga; Ona - to zwykła dziewczyna, On jest księciem, a potem królem. Mnóstwo przeszkód do pokonania, ale jak to bajkę czyta się wyśmienicie. 
Królestwo marzeń na allegro osiąga jakieś wariackie ceny, ale teraz już wiem dlaczego. Wspaniała i mądra książka, romans historyczny. 
Wszystkie nasze obietnice -  pierwsza książka Hoover jaką przeczytałam. Trafiłam bardzo dobrze. Mnóstwo odcieni emocji i romantyzmu. W dodatku bardzo mądra.
Mój własny anioł stróż - przewidywalna fabuła, romans z wątkiem kryminalnym, dobrze się czyta. Jednak wolę historyki w wykonaniu tej autorki.




McNaught - zakupy własne, allegro, używane


Romanse historyczne - też własny zakup w księgarni oczytani.pl


Dziś zaś ostatniego dnia stycznia dotarły:

Nowe jutro od wydawnictwa Zysk i S-ka
Splątane marzenia od wydawnictwa Dreams


***

cykl: domowe czytanie

STYCZEŃ 2019
1. Kiedy wrócę, Agnieszka Lingas-Łoniewska/Kiedy zniknę - ostatnia książka roku 2018)
2. Playboy za sterami, Vi Keeland, Penelope Ward
3. Drań z Manhattanu, Vi Keeland, Penelope Ward
4. Klub Niewiernych, Agnieszka Lingas-Łoniewska, Daniel Koziarski
5. Świąteczny romans, Judith McNaught, Jude Deveraux, Arnette Lamb, Jill Barnett
6. Morderstwo w sądzie,Ann H. Gabhart
7. Tam gdzie jesteś, Tomasz Betcher
8. Jesteś moja, dzikusko, Agnieszka Lingas-Łoniewska
9. Piętno Midasa, Agnieszka Lingas- Łoniewska
10. Wszystkie nasze obietnice, Colleen Hoover
11. Mój własny anioł stróż, Judith McNaught
12. Był sobie książę,Rachel Hauck
13. Królestwo marzeń, Judith McNaught

***

A na koniec zaproszenie do mojego rodzinnego miasta na spotkanie autorskie :)



Z pozdrowieniami
B.

Niedziela z obrazem.

$
0
0

The Maharaja Duleep Singh (1838-1893), sygnowany i datowany 1854
Franz Xaver Winterhalter (1805-1873)
Olej na płótnie
Wymiary: 204.0 x 110.0 cm (support, canvas/panel/str external) | RCIN 403843
Miejsce: Durbar Corridor, Osborne House
Royal Collection Trust





Winterhalter urodzony w Niemczech, był głównym portrecistą na dworze królowej Wiktorii w pierwszej połowie jej panowania. Po raz pierwszy przyjechał do Londynu w 1842 roku na polecenie Louise, królowej Belgów, pracował dla królowej Wiktorii aż do śmierci, malując ponad sto obrazów. Królowa Wiktoria podziwiała światło, świeże kolory i często zlecała mu malowanie przedmiotów o prywatnym znaczeniu.

Photograph of Maharaja Duleep Singh in formal day dress, about 1850. Museum no. PH.192-1982, Horne & Thornthwaite. Albumen print from collodion negative. Museum no. PH.192-1982. Copyright Victoria and Albert Museum.

Kim był Dalip Sigh? To syn maharadży Randźita Singha i jego siedemnastej z kolei młodziutkiej żony Dźindan. Urodzony 8 września 1838 roku nigdy nie poznał ojca, ale miał to szczęście, że został uznany za prawowite dziecko. Ten bowiem po przejściu dwóch udarów zmarł. W Pendżabie rosły wpływy Kompanii Wschodnioindyjskiej i przez kolejne lata trwała walka o władzę. 18 września 1843 roku pięcioletniego Dalipa Singha namaszczono na władcę Pendżabu. Jego matka, Dźindan miała wówczas 26 lat i oświadczyła, że sama będzie rządziła Pendżabem w imieniu syna. Jej brat Dźawahara Singh został powołany na stanowisko wezyra. W kraju rozpoczęły się kolejne walki o władzę. Dźawahara został zarąbany w obecności małego Dalipa i jego matki, która na nowo po kilku tygodniach podjęła obowiązki regentki. Tymczasem Brytyjczycy ścierali się z armią sikhijską. 9 marca 1846 roku podpisano traktat pokojowy w Lahore, w którym Brytyjczycy przysięgli, że pozostaną tylko do czasu osiągnięcia przez Dalipa 16 lat, jeśli on zgodzi się na obecność rezydenta, lokalnego gubernatora, upoważnionego do kierowania wszystkimi sprawami państwa. 

Dalip Singh ok. 1864 r.

Kiedy Dalip skończy 16 lat, będzie mógł rządzić samodzielnie, a Brytyjczycy odejdą w przyjaźni. Szybko wymuszono na chłopcu podpisanie poprawek do tekstu mówiące m.in. o stacjonujących oddziałach brytyjskich w Lahore. Jedynie Dźindan widziała problem, ale nowy rezydent Lahore, sir Henry Lawrance, był zdania, że należy matkę wydalić i odciąć od syna. W grudniu 1847 roku, młodziutki maharadża został wysłany do Ogrodów Shalimar, a Dźindan uwięziono. W 1848 roku Brytyjczycy mianowali nowego gubernatora generalnego Jamesa Andrew Broun-Ramsaya, hrabiego Dalhousie, który z kolei mianował sir Fredericka Curriego na nowego rezydenta na dworze sikhijskim. 29 marca 1849 roku Dalipa Singha zmuszono do podpisania nowego dokumentu, w którym rezygnował ze wszystkich swoich praw, tytułu i roszczeń do władzy nad Pendżabem oraz przekazywał klejnot Koh-i-noor Królowej Anglii. 

'Maharani Jindan'. Wife of Maharaja Ranjit Singh and mother of Maharaja Daleep Singh

Dziesięcioletni Dalip został odesłany z Pendżabu do fortecy Fatehgarh Hill. Jego opiekunami aż do chwili, kiedy Dalip stanie się mężczyzną, zostali szkocki lekarz John Spencer Login i jego żona Lena. Tymczasem Koh-i-noor został odesłany do Anglii, a następnie eksponowany na Wielkiej Wystawie w Londynie w 1851 roku. 

Maharadża Randźit Singh, ojciec Dalipa

8 marca 1853 roku maharadża Dalip Singh w wieku 14 lat przeszedł na chrześcijaństwo. Kiedy skończył 15 lat zapytał opiekunów czy będzie mu można kiedyś odwiedzić Anglię. Wiktoria z entuzjazmem udzieliła zgody, a Dalip wraz z opiekunami wyruszył w podróż. Na dworze królewskim stał się ulubieńcem Wiktorii, a za zamkniętymi drzwiami został członkiem rodziny. Książę Albert zaprojektował dla niego herb do użytku w Anglii. Była to postać lwa stojącego pod niewielką koroną zwieńczoną pięcioramienną gwiazdą. Albert wybrał dla niego dewizę: „Raczej czynić dobro, niż zwracać na siebie uwagę”. 

Dalip Singh, ok. 1865 r.

10 lipca 1854 roku Dalip Sigh stał na specjalnie zbudowanym podeście w Białym Salonie pałacu Buckingham i na życzenie królowej Wiktorii pozował do obrazu malowanego przez Franza Xaviera Winterhaltera. Wiktoria miała zamiar powiesić ten portret w Osborne House. Maharadża miał na sobie jedwabny strój, bogato haftowaną złotem koszulę, diamentową egretę i turban ze szmaragdami. Na stopach miał haftowane ciżmy z noskami zakrzywionymi do góry. Na szyi zaś miniaturowy portret Wiktorii oprawiony w brylanty, drugi zaś przypięty na wysokości serca przez co niewidoczny.
Utrata Koh-i-noora była nadal dla Dalipa bolesna. Na życzenie królowej Wiktorii lady Lena Login porozmawiała z Dalipem o Koh-i-noorze podczas przejażdżki po Richmond Park. „Dużo bym dał, żeby znowu trzymać go w ręku! Byłem dzieckiem, maluchem, kiedy zmusili mnie do oddania go zgodnie z postanowieniami traktatu, ale teraz, gdy jestem mężczyzną, chciałbym mieć taką władzę, żeby osobiście położyć go na dłoni Jej Wysokości”. Następnego dnia podczas pozowania do obrazu, na specjalne życzenie królowej w Sali pojawił się żołnierz królewskiej straży przybocznej ze szkatułką. Królowa wyjęła klejnot i położyła go na dłoni Dalipa, który po pewnym czasie jego obserwacji w ciszy i skupieniu „ … jako lojalny poddany osobiście przekazać mój symbol władzy – Koh-i-noor!”.

Dalip Sigh przez kolejne siedem lat żył jak angielski arystokrata, ale gdy skończył 21 lat zaczał myślami wracać do matki. Zdrowie Rani Dźindan przebywającej w nepalskim więzieniu było nadwątlone. Dalipowi pozwolono odnowić kontakty z matką najpierw poprzez listy, potem dzięki spotkaniu 16 stycznia 1861 roku. Pozwolono Dalipowi zabrać matkę do Anglii. Pod wpływem matki Dalip zaczął się zmieniać. 1 sierpnia 1863 roku Dźindan umarła w londyńskim domu kupionym jej przez syna mając zaledwie 46 lat. Dalip ożenił się 7 czerwca 1864 roku z szesnastolatką, nieślubną córką niemieckiego kupca i abisyńskiej niewolnicy, która od urodzenia mieszkała w zamkniętej chrześcijańskiej misji w Kairze. Taki był osobisty wybór Dalipa.

Bamba Müller (1848-1887), Maharani Bamba, Lady Duleep Singh

Kupił posiadłość, a następnie rozbudował ją -  Elveden Hall. Zaczął być bon vivantem, zaczął pić, otaczać się tancerkami, kobietami o złej reputacji. 

Czworo z sześciorga rodzeństwa

The Duleep Singh Princesses
Przez pierwsze dziesięć lat małżeństwa urodziło się sześcioro dzieci: Victor Albert Jay (1866–1918), Frederick Victor (1868–1926), Bamba Sophia Jindan (1869–1957), Catherina Hilda (1871–1942), Sophia Alexandra (1876–1948), Albert Edward Alexander (1879–1893). Księżniczka Sophia walczyła o prawa kobiet. 


Eleveden Hall ok. 1863 r., przed przebudową

Elveden Hall po przebudowie
Elveden Hall, Suffolk

Elveden Hall

Królowa Wiktoria tolerowała jego szokujące zachowanie przez ponad dekadę, aż w końcu sama zaczęła go prosić, aby ograniczał wydatki.Dopiero w 1877 roku rząd odmówił finansowania maharadży. Dalip zaczął wysyłać złowieszcze groźby, a w 1886 roku wystawił na aukcji wszystko, co znajdowało się w Elveden Hall, choć dom był już zajęty przez rząd na zabezpieczenie długów. Dalip planował kupić bilety dla siebie i rodziny na powrót do Indii. Dotarli tylko do Adenu. 21 kwietnia 1886 roku zostali aresztowani w Port Saidzie. W końcu zostali zwolnienia, ale myśli Dalipa radyklanie się zmieniły. Dalip Sigh umiera 21 października 1893 roku nie mając pensa przy duszy, samotny i w obskurnym pokoju w Paryżu mając 53 lata. Żadne z jego dzieci nie doczekało się potomstwa, a więc jego nazwisko umarło wraz z nim.



Opracowano na podstawie książki:

William Dalrymple, Anita Anand, Koh-i-Noor. Historia najsłynniejszego diamentu świata, wydawnictwo Noir sur Blanc, wydanie 2018, tytuł oryg.: Koh-i-Noor. The History of the World's Most Infamous Diamond (2017), tłumaczenie: Krzysztof Obłucki, oprawa twarda, stron 268.

oraz

 

Denise Hunter, Splątane marzenia

$
0
0


Lubię książki Denise Hunter, ponieważ fabuła oscyluje w nich wokół życia codziennego zwykłych ludzi. Wiele także w nich emocji, mądrych słów i ciekawie zarysowanych postaci oraz nawiązań do wiary. Historia wciągająca, postacie sympatyczne, a romans interesujący.
Splątane marzeniato drugi tom w cyklu: Copper Creek (oryg.: Blue Ridge), który nawiązuje do życia brata Zoe, Brady’ego Collinsa oraz jego przyjaciółki Hope Daniels. Mamy też tu ciąg dalszy losów Zoe i Cruza.
Historia Brady’ego ma swój początek w pierwszej jeszcze części, gdy wypadki sprawiają, że zostaje samotnym ojcem. W drugiej części mężczyzna musi zmierzyć się z kolejną, dość szokującą, wiadomością. Dziadkowie ze strony matki Sama wystąpili do sądu o przyznanie im opieki nad dzieckiem, którego biologiczne ojcostwo zostaje podważone. Brady świadomy jest walki jaką musi stoczyć o dziecko. Jego adwokat doradza mu, że wygrana będzie możliwa wówczas, gdy Brady wkrótce zmieni stan cywilny. Adwokat nie został wyprowadzony z błędu, a wkrótce Brady’emu przychodzi z pomocą Hope, która proponuje zawarcie małżeństwa z rozsądku.


Hope Daniels jest lokalną gwiazdą stacji radiowej. Właśnie została jej zaproponowana praca możliwa do objęcia za kilka miesięcy w niedaleko położonej Atlancie. Jest to dla niej szansa na rozwój zawodowy. Zdaje sobie jednak sprawę z ryzyka, bowiem kiedy jej układ z Brady’m zostanie rozszyfrowany, ten może stracić opiekę nad synem.


Moim ulubionym aspektem tej historii było całkowicie oddanie i poświęcenie Brady’ego synkowi. Mimo braku zgodności biologicznej, gotów był dokonać wiele, aby Sam był wychowywany przez niego. Powody dla których Brady i Hope decydują się na małżeństwo z rozsądku są realistyczne. Decyzji nie podejmują pochopnie i wierzą w to, że małżeństwo będzie prawdziwe. W końcu łączy ich już przyjaźń, wzajemny szacunek i dobra komunikacja. Zaloty Brady’ego po ślubie do Hope są rozkoszne i wzbudzają nadzieję. Ich uczucia oraz intymność rozwijają się powoli. Brady to siła i stabilność, Hope ze zranionym kilka lat temu sercem, jest krucha i niepewna.
Denise Hunter nie unika tworzenia bałaganu w życiu swoich bohaterów, ale zawsze doskonale równoważy go dużą ilością miłości i nadziei.Na koniec zwracam też uwagę na urokliwą oprawę graficzną.


Denise Hunter, Splątane marzenia, wydawnictwo Dreams, wydanie 2018, tytuł oryg.: Honeysuckle Dreams, tłumaczenie: Joanna Olejarczyk, cykl: Copper Creek, t. 2, oryg.: Blue Ridge #2, okładka miękka, stron 352.
Viewing all 1264 articles
Browse latest View live