Jeśli Twoje małżeństwo jest właśnie w sytuacji na rozdrożu, jeśli jesteś osobą „poszukującą”, katolikiem, który nie wsłuchuje się w głos nauczania płynącego z Biblii, który nie trzyma się tego, co zwarte jest Katechizmie Kościoła Katolickiego, to być może ta powieść jest dla Ciebie i to dzięki niej odnajdziesz spokój.
Małżeństwo w kościele katolickim to sakrament, cechuje je jedność i nierozerwalność. Jest też trwałym fundamentem rodziny. Miłość, szacunek, wierność w małżeństwie, to kwestie, które zostały poruszone w powieści Beaty Agopsowicz w powieści Cztery pory miłości. Akcja powieści rozgrywa się właśnie na przestrzeni czasowej wyznaczonej przez pory roku: lato, jesień, zimę i wiosnę. Prolog staje się preludium do całej historii. Poznajemy Joannę, która tuż po zakończeniu studiów staje na ślubnym kobiercu z Markiem. Jest biała suknia, welon, przysięga w kościele, wesele i przyszłość, która jawiła się jako pełnia szczęścia. Mija kilka lat. Na świecie pojawiła się Karolinka. Jednak w życiu Asi i Marka nie ma idylli. Po powrocie ze spotkania ze znajomymi ze studiów, Marek radykalnie zmienił podejście w kształtowaniu swoich życiowych priorytetów. Nie rozmawia już z żoną, jak niegdyś, nie ma wzajemnej czułości, a z pracy wraca zbyt późno, by docenić radość płynącą z obcowania z bliskimi osobami. To cisza, oschłość i chłód zaczęła w ich domu grać pierwsze skrzypce. W dodatku Marek zaczyna być zauroczony koleżanką z pracy, a w życiu Asi pojawia się po latach dawna miłość – Piotr. Czynniki optują za tym, że prędzej czy później związek Asi i Marka skazany jest na porażkę.
Beata Agopsowicz wskazuje, że prawdziwe małżeństwo sakramentalne oparte powinno być przede wszystkim na głębokim pokładaniu zaufaniu w Bogu, oddaniu się, budowaniu zgodnie z wartościami płynącymi z Nowego Testamentu. O miłość należy dbać, doceniać, szanować, cieszyć się wspólnym życiem, dzielić radościami i smutkami, wspierać się oraz rozmawiać. Bez tego wszystkiego łatwo można zrezygnować z drugiej osoby, poddać się bez walki, iść na łatwiznę, a jako katolik złamać przysięgę małżeńską. Autorka porusza w powieści wpływ na życie wydarzeń mających miejsce w przeszłości. Wielka rolę odgrywa tu też przebaczenie.
To powieść mądra i wartościowa, choć moim zdaniem momentami zbyt idealna. Raził mnie spokój i cierpliwość Asi i brak reakcji na wiedzę, jaką posiadała o poczynaniach Marka. Czeka, ale świadoma jest tego, że sama nie jest bez winy. Jest w tym wszystkim płacz i wyczekiwanie, ale nie ma krzyku. Bohaterowie wydają się zbyt gloryfikowani, a Karolcia to dziecko bez żadnej skazy wychowawczej, grzeczna, ułożona, wrażliwa pod każdym względem. Problemy Asi i Marka i droga wiodąca do ich rozwiązania są jednak realistyczne.
W powieści znaleźć można wiele odniesień do Boga (ale już nie do Maryi) oraz cytatów z Biblii. Autorka zwraca uwagę na rolę księdza jako przewodnika duchowego oraz zwraca uwagę, że podkopanego zaufania do drugiej osoby nie można odbudować w jeden dzień czy parę godzin. Wymaga to nieustannej pracy tygodni, miesięcy, a czasami upływu lat i być może rozmów z doradcą rodzinnym.
Cztery pory miłości to powieść ważna, z rodzaju tych, które wskazują drogę. Podkreśla wartość sakramentu małżeństwa, opowiada o relacjach w związku oraz między rodzicami, a dziećmi. Punktuje błędy wynikające z niewłaściwego funkcjonowania komunikacji rodzinnej oraz działania, które zmierzają i mogą pomóc w zażegnaniu zaistniałych problemów wynikających z istniejących, ale zaniedbanych więzi rodzinnych. Powieść warta uwagi.
Beata Agopsowicz, Cztery pory miłości, wydawnictwo eSPe, wydanie 2016, seria: Opowieści z Wiary, okładka miękka, stron 275.
Beata Agopsowicz - pedagog, doradca życia rodzinnego, mediator sądowy. Jej najlepszym przyjacielem jest jej mąż, z którym dzieli radości i smutki i który wspiera ją w realizowaniu marzeń. Ma trójkę cudownych dzieci. Mieszka w mieście, ale tęskni do małego domku na wsi. Uwielbia czytać, biegać po deszczu i patrzeć w chmury. Każdy dzień powierza swemu Stwórcy.